
Nadwrażliwość
Karolina, mama 2,5-letniego Kacpra
Jestem mamą 2,5-letniego chłopca. Trafiłam do gabinetu zajmującego się metodą oczyszczania organizmu z toksyn w akcie czystej desperacji. Wydaje mi się, że „zaliczyłam” już wszystkich możliwych lekarzy rozmaitych specjalności, ponieważ ciągle coś z moim dzieckiem się działo. Jestem na urlopie wychowawczym, przebywam z synem w domu i staram się pilnie obserwować jego rozwój. W ostatnim czasie jego zachowanie zaczęło mnie niepokoić bardziej niż zwykle, mianowicie na zajęciach adaptacyjnych w przedszkolu podczas zajęć muzyczny dziecko zaczęło reagować płaczem na nieco głośniejsze dźwięki wydawane przez instrumenty muzyczne. Zaczął również reagować lękiem na niektóre hałasy, np. włączony odkurzacz. Wydało się mi to dość dziwne, rozpoczęłam więc „wycieczkę” po specjalistach m. in. wylądowaliśmy u laryngologa, neurologa, psychologa oraz wykonaliśmy specjalistyczne badanie słuchu. Okazało się, że wszystkie konsultacje i badania wypadły pozytywnie i nic niepokojącego się nie dzieje. Jedynym zaleceniem jakie usłyszałam była sugestia poczekania na moment, kiedy dziecko będzie nieco bardziej dojrzałe. Pojawiło się również podejrzenie nadwrażliwości słuchowej, co zaniepokoiło mnie znacząco. Niestety problemy z synem nie znikały, jedynie przybierały na sile. Pozostałe aspekty rozwoju dziecka nie budziły moich wątpliwości może poza zbytnią ruchliwością.
W gabinecie detoksykacyjnym podczas starannie przeprowadzonego pomiaru organizmu okazało się, że chłopiec mimo ogólnej dobrej kondycji (syn w zasadzie nie choruje) ma sporo rozmaitych obciążeń. Niestety większość z nich dotyczyła układu nerwowego, zwłaszcza tkanki glejowej (musiałam trochę poczytać na ten temat, żeby zorientować się o co chodzi z tą tkanką). Trochę się przestraszyłam i początkowo nie miałam zaufania, ale nie miałam też za bardzo innego wyjścia, więc postanowiłam spróbować. W pierwszej kuracji otrzymaliśmy cztery preparaty oczyszczające będące suplementami diety, między innymi Mezeg, Cranium, Streson i Bambi Hyperactiv. Przy okazji ja również otrzymałam produkty Joalis na „odstresowanie” dla mnie. Okazało się również, że jelita nie pracują właściwie, a w zasadzie, że brakuje tam równowagi, zgodnie z zleceniami musieliśmy wykluczyć słodycze z diety, co niestety było dość trudne, póki co udało nam się je znacznie ograniczyć.
Aktualnie jesteśmy po drugiej kuracji, która była na jelita i o dziwo widzę już pewne zmiany u syna (choć powiedziano mi, że efektów nie należy spodziewać się od razu, gdyż oczyszczanie organizmu to długotrwały proces). Chłopiec jest bardziej spokojny, lepiej sypia w nocy, jest również o niebo lepiej z nadwrażliwością słuchową, co sprawia, że zajęcia w przedszkolu nie budzą już takich obaw. A ja również jestem nieco bardziej wyciszona, więc z niecierpliwością czekamy na dalsze efekty. Serdecznie polecam.