Detoksykacja ciała i duszy

Data publikacji: 09 Październik 2015

Jestem (byłą) anorektyczką, która od 2 lat i 3 miesięcy żyje ze świadomością, jak wielką krzywdę wyrządziłam przede wszystkim sobie – nie mówiąc już o najbliższych. Wspominanie, że zatrułam życie rodzicom, straciłam przyjaciół, a nawet chłopaka – nie ma sensu. Chcę się skupić na tym, co najważniejsze.
Od kiedy jestem pod opieką psychoterapeuty i zaczęłam regularnie i zdrowo jeść, wyraźnie dostrzegłam, jak bardzo nieprawidłowo funkcjonuje mój układ odpornościowy, a co za tym idzie (mimo młodego wieku) dopadają mnie przewlekłe schorzenia. Lekarz pierwszego kontaktu niestety stygmatyzował mnie i ilekroć zwracałam się z prośbą o pomoc – słyszałam zawoalowaną diagnozę, że „sama jestem sobie winna”. Tymczasem miałam nieustanne kłopoty z bolącym brzuchem. Sprawdzałam sobie wszelkie nietolerancje, unikałam stopniowo coraz szerszej gamy produktów, ale wzdęcia oraz nieznośny ból wciąż się utrzymywał. Do tego doszło dręczące moją kobiecość wypadanie włosów, co z kolei przyniosło zaburzenia emocjonalne z raczkującą nerwicą natręctw włącznie. Oczywiście wszystko układało się lekarzom w piękny, klarowny obraz skutków anoreksji. I najpewniej żyłabym w pokutnym bólu, łysiejąc stopniowo, gdyby nie forum internetowe. To właśnie tam znalazłam informację o metodzie oczyszczania organizmu z toksyn i całym procesie detoksykacji. Nie muszę chyba tłumaczyć, że konsultant był mocno zdziwiony, kiedy ucieszyłam się, że jestem zatoksykowana! W moim organizmie, na mapę toksyn naniesiono między innymi: obciążenia wywołane stresem, boreliozą, metabolitami itd. Tymczasem mnie to ucieszyło, bo od razu zrozumiałam, że to daje mi szanse na lepsze życie! Wiedziałam, że jeśli poddam się kuracji oczyszczającej – wszelkie objawy miną, a ja nie będę musiała znosić nieustannie krytycznego, pełnego pogardy spojrzenia tych, którzy rzekomo „przysięgali” mi pomóc.
Moja kuracja trwała półtora roku. Może i długo, ale każdego dnia było lepiej. Pierwsze objawy oczyszczania organizmu były przykre: piekła mnie twarz, miałam coś na wzór kataru, ale po kilku dniach pierwsze, tak czytelne objawy oczyszczania minęły i każdego kolejnego miesiąca czułam się coraz lepiej. Kurację rozpoczęłam od suplementów diety takich jak: Nodegen, Emoce, Mezeg, Minddren, Velienden. Po okresie trzech miesięcy przeszłam na kolejną kurację: Hypotal, Gli-glu, Spirobor, HerbStresHelp. Czuję, że jestem zdrowa od środka! Niemniej jednak już zawsze będę dbała o siebie tą metodą detoksykacji. Bo toksyny są przecież wszędzie: we wdychanym powietrzu wraz ze spalinami czy „prezentami” od fabryk, w żywności w postaci choćby pestycydów. Mogą się też pojawić się tak jakby „niechcący”, np. przy ukoszeniu przez owady lub podczas zwykłego pocałunku.

Małgorzata