Ratunkowe krople

Data publikacji: 31 Sierpień 2015

Ratunkowe krople
Nazywam się Janina i mam 71 lat. Jestem na emeryturze. Całe życie przepracowałam w drukarni, gdzie zajmowałam się różnymi sprawami. Na przykład sklejałam kartki książeczek z instrukcjami. Albo pakowałam do kartonów. Codziennie razem z kolegami i koleżankami spędzałam 8 godzin na hali z małą przerwą na śniadanie. Jak przeszłam na emeryturę, to byłam bardzo chora. Miałam kłopoty z krążeniem, nadciśnienie, kośćmi, miałam beznadziejną odporność. Miażdżyca też. Cały czas chora. A inni mówili, że udaję, że to z głowy jest. Że się wiecznie uskarżam. Aż wzięłam i poszłam do takiej pani, co o niej na działkach mówili, że ma sposoby na ratunek, jak nie wiadomo co jest. Bo mi lekarze dawali co i rusz nowe pigułki, ale nic nie dawało. Dalej byłam wiecznie i wiecznie chora. Nie miałam sił nawet zakupów robić, a dzieci daleko – w świat wyjechały, to sama jestem i muszę sobie radzić. Poszłam i ta pani od tej detoksykacji mi powiedziała, że mam tak jakby spleśniałe ciało, ale od środka i że mam w sobie metale, pewnie od pracy w drukarni. Ja się nie znam, ale potrzebowałam ratunku i się poddałam. Zwłaszcza, że syn dzwonił i mówił, że mi pomoże, bo to dobre jest i mam przyjmować krople, co mi ta pani da. Przez pół roku brałam to oczyszczanie między innymi Imun, Cranium, HerbCorHelp, Minddren. Teraz to już tylko Vasodren, Metabex, Antimetal i Vegeton. I czuję się znacznie lepiej. Moja opiekunka od tych spraw, konsultantka znaczy się - ona mówi, że wyniki mam już o niebo lepsze. I ja jej wierzę, bo czuję się zdecydowanie lepiej. Zaczęłam nawet chodzić z kijkami.